Jak widać rozpaczy z powodu nieobecności w szkole nie było...
Przed podróżą kubek dobrej kawy nie zaszkodzi, zwłaszcza, że na dworze zrobiło się naprawdę zimno.
Wsiąść do pociągu nie byle jakiego...
Kawa, gazetka, życie jest piękne!
i tym razem zachowa zimną krew. Nie zawiedliśmy się oczywiście. Nie martwcie się-dajemy słowo, że Babcia żadnego uszczerbku na zdrowiu z naszego powodu nie poniosła. Ba, nawet wyglądała na zadowoloną...
Po podróży należał się solidny obiad. W swoich kulinarnych gustach Inny Syn zupełnie nie jest inny.Pizza górą! Zwłaszcza jeśli można ją zjeść w tak sympatycznym miejscu jak
Toruń w listopadzie jest zupełnie wyjątkowy. Brak tłumu turystów sprzyja spacerom i odwiedzinom w miejscach, gdzie w sezonie trudno nie tylko o spokój, ale i o bilet wstępu.
Odwiedziliśmy Mikołaja Kopernika...
a także Filusia, który zgubił gdzieś Profesora Filutka.
Toruń znamy dość dobrze, bywamy w nim przynajmniej dwa razy w roku. Tym razem postanowiliśmy oryginalnie wykorzystać krótki czas pobytu. "Gotyk na dotyk"podziwialiśmy tylko
z zewnątrz. Za to udaliśmy się do Centrum Sztuki Współczesnej.
Cóż, Inni chyba nie często tutaj goszczą, bo wzbudziliśmy lekkie zdziwienie sympatycznych pań pilnujących ekspozycji. Mój prawie dorosły syn z zaangażowaniem i zainteresowaniem oglądał
ciekawe, choć często kontrowersyjne eksponaty. Jego prawo dorastać i bywać w trudnych, ale wartościowych miejscach.
CSW to nie tylko ciekawe wystawy. Można tu odpocząć na wygodnych leżankach lub posilić się w przytulnej kawiarence.
Niektórzy kalorii nie liczą...
A wieczorem oświetlony Toruń wprawił nas w prawdziwy zachwyt,
To był bardzo dobry czas! Niech żyją wagary! Także Innej Mamy.
My kochamy Toruń. Pokazałam Pierworodnemu ten wpis, powiedział, że jutro jak Wojtek, idzie na wagary. Macie rację, w tym wieku szkoła nie jest ulubionym miejscem nastolatków:))
OdpowiedzUsuńWagary każdemu od czasu do czasu zrobią dobrze ;-). Trzeba przewietrzyć głowę :-).
OdpowiedzUsuńTorun znam dosyc dobrze, bo mieszkam niedaleko ;) a wagary widze byly udane ;) fajnie od czasu do czasu zrobic cos szalonego !!
OdpowiedzUsuńWagary połączone z pożytecznym nigdy nikomu nie zaszkodziły. Ja na przykład dzisiaj nie poszłam na 4 godziny wykładów z geografii. Przynajmniej się wyspałam. W Toruniu byłam w wieku 5 lat i jedyne co pamiętam to seans w planetarium. Chyba czas na odnowienie wiadomości i wybrania się z wycieczką do rodzinnego miasta Mikołaja Kopernika. Pozdrawiam i życzę jak najwięcej takich wagarów.
OdpowiedzUsuńWyspać też się czasami trzeba! Dobra decyzja.
UsuńJa tez lubiłam wagarować trochę :-)
OdpowiedzUsuńoj, warto było zawagarować w Toruniu!
OdpowiedzUsuńPrzesyłam buziaki!
OdpowiedzUsuń