Blog Innej Mamy i Innego Syna. O fajnych miejscach i wydarzeniach. O tym jak oswoić świat, gdy jest się trochę innym...

środa, 29 lipca 2015

Gdzie woda czysta i trawa zielona...

Spoglądanie w kalendarz nie jest moim ulubionym zajęciem. To już połowa wakacji? A może dopiero połowa? Uff...Jakby jednak nie patrzeć udało nam się nie zmarnować drogocennych dni bez szkoły. a nie było to tym razem takie oczywiste... Inny Syn coraz wyraźniej "przepoczwarza się " w nastoletniego faceta. Witajcie hormony, drżyjcie matczyne nerwy! Jedną ze zmian jest niechęć do...podróżowania. Oczywiście jak już rodzice-gnębiciele Młodego w siną dal wywiozą, jakoś człowiek żyje, a i nawet oznaki zainteresowania światem przejawia. Ale sama podróż- to już ogromne wyzwanie. Gdyby tak dało się wyjść z domu i po jakiejś minucie znaleźć z 500 km dalej...
Dojechać jednak na wakacje jakoś trzeba.. Na szczęście nie wybraliśmy się na drugi koniec świata, ani nawet drugi koniec Polski. Ot, taki kompromis z wytrzymałością syna i...portfela. Na Podlasie nie jest od nas zbyt daleko, a miejsca... o matko, cudo po prostu.  Puszcza Białowieska zwala z nóg nie tylko pięknem  krajobrazów, ale możliwością spotkania przeróżnej zwierzyny. Inna Mama lubi o niewakacyjnych, porannych godzinach udać się na spacer  w celu podglądania lisów,saren, dzików czy zajęcy. Że o bocianach, które wschodnie rubieże szczególnie ukochały nie wspomnę. Inny Syn niewyspany to Inny Syn niedoceniający  pięknych okoliczności przyrody, więc matce w wędrówkach o godzinach, których nie ma nie towarzyszył. Nic jednak straconego. Śpiochy mogą do woli  podglądać zwierzaki w Rezerwacie Pokazowym Żubrów niedaleko Białowieży. I można tam obserwować nie tylko żubry!







 Miłośników czworonogów zachwyci też "Rancho Kupała", gdzie różne zwierzaki żyją sobie pod troskliwym okiem przemiłych właścicieli. Nie często można nakarmić samodzielnie alpaki, przytulić pokojowo nastawionego osła, czy bezpiecznie przyjrzeć się malutkim dzikom. Kto dotrze w okolice Hajnówki, ten niech koniecznie odwiedzi to urocze miejsce.









  Na Podlasiu żyją ludzie z pasją. Tacy jak pan Stefan prowadzący w Nowoberezowie skansen  i gospodarstwo agroturystyczne w jednym, pod wdzięczna nazwą "Zagroda Stefana". Właściciel chętnie oprowadza po swoim "królestwie", dzieląc się niemałą wiedzą historyczną.





      Dodatkową atrakcją jest hodowla strusi. 



 Inni zapaleńcy stworzyli raj dla młodszej dzieciarni, gdzie i my dotarliśmy, mimo wieku zaawansowanegoi. Niedaleko Hajnówki, w Orzeszkowie, można odwiedzić Babę Jagę,a raczej jej chatkę, gdyż sama gospodyni w sezonie wakacyjnym przebywa w Górach Świętokrzyskich. Może Jaś osiągnął wiek nastoletni i biedna wiedźma leczy skołatane nerwy?  Z pewnością jednak do odwiedzin Chatki Baby Jagi serdecznie zachęcamy! Można poleżeć na łóżku Baby Jagi, bez żadnych konsekwencji wejść do magicznego pieca czy obejrzeć tajemne mikstury.




Inną lokalną atrakcjaą jest kolejka wąskotorowa. Stacja początkowa w Hajnówce jest równocześnie mini skansenem, gdzie możemy podziwiać zabytkowy tabor do transportu puszczańskiego drewna.


 Linia kolejki prowadzi do śródleśnej osady Topiło.





 A tam... zobaczcie sami! 






 Oczywiście Wojtek bez roweru nie zauważyłby żadnych wakacji, wiec wycieczki na dwóch kółkach w głąb puszczy musiały się odbyć.



 Jak widać dotarliśmy nawet do białoruskiej granicy. Cóż,nie każdą granicę można sobie spacerkiem przekroczyć... 
 Inną wycieczkę rowerową po białowieskich bezdrożach zakończyliśmy w Skansenie Architektury Drewnianej Ludności Ruskiej Podlasia




 Lata upalnego podobno miało nie być. Na szczęście nie wszystko da się przewidzieć i dzięki sprzyjającej aurze Młody mógł skorzystać z kąpieliska nad Zalewem Siemianówka i w Bachmatach, na urokliwej rzece Orlance. Nad wodą wszystkie nastoletnie troski i humory ulatują, a dzięki sile spokoju Innego Taty , nawet mamuśka mogła  oddać się beztroskiemu nicnierobieniu, żeby nie powiedzieć lenistwu. Chwilo, trwaj!







     Całej Puszczy Białowieskiej oczywiście nie da się przemierzyć w marne 14 dni. Nie da się odwiedzić wszystkich miejsc z cudnymi  cerkwiami wpisanymi w niebiańskiej urody krajobraz.


Kto był musi tu wrócić. Kto nie był niech bez wahania przyjeżdża. Warto!


niedziela, 5 lipca 2015

Metro Cup 2015







W Warszawie własnie zakończyła się impreza sportowa dla prawdziwych twardzieli. "Wheelchair Rugby Metro Cup" to międzynarodowe igrzyska rugby na wózkach, organizowane przez Stowarzyszenie Sportu Osób Niepełnosprawnych "SSON" . Trzy dni pasjonujących rozgrywek, drużyny z Wielkiej Brytanii. Francji, Danii, Niemiec, Kolumbii, Polski i The Robots,drużyna europejska, złożona z zawodników z różnych krajów. Wydarzenie jest klasyfikowane przez Międzynarodową Federację Rugby na Wózkach (WRF).  
Wybraliśmy się pokibicować całą Inną  Rodziną .  Do Areny-Ursynów dotarliśmy w sobotę, o dość przypadkowej godzinie 13.00. Trafiliśmy na mecz Kolumbia- Dania.  Mecz rugby na wózkach to wspaniałe widowisko. Zaangażowanie zawodników, ogromne emocje, szczęk sportowych wózków na "opancerzonych" kołach, wywrotki przyprawiające o palpitacje kibiców, a bynajmniej nie zawodników, ciekawa gra. Było na co patrzeć! Dania rozgromiła Kolumbię wynikiem 67-15, ale południowy temperament i zaangażowanie kolumbijskiej drużyny budził nasz ogromny szacunek. Walka na najwyższym poziomie toczyła się o każdy punkt. Nikt nie odpuszczał. Bez litości!  
Już wiemy,że pełne wyniki turnieju przedstawiają się następująco:

                                                     1. GB Elite Squad
                                                     2. The Robots
                                                     3. Niemcy
                                                     4. Polska
                                                     5. Dania
                                                     6. Francja
                                                     7. Kolumbia
                                                     8. GB Talent  


                                                   GRATULUJEMY!





 Niestety, nie wszystko jednak było tak jak być powinno. Niepojęte jest , że tak pasjonująca impreza odbywała się przy...pustych trybunach. Wstęp na wszystkie spotkania był wolny. W upalnym mieście dobrze klimatyzowana sala powinna zgromadzić pokaźną grupę kibiców. Wiem,że urlopy,wakacje... Ale wiem też ilu chętnych byłoby  na rozreklamowany, międzynarodowy mecz opatrzony wolnym wstępem... A może właśnie wejście powinno być biletowane, bo to co się kojarzy z darmowym to bylejakość i nuda?
Sport osób niepełnosprawnych  dostarcza takich samych emocji jak ten, który na co dzień możemy oglądać w TV. I kibice są tak samo potrzebni.  Już czas najwyższy, aby transmisje z imprez sportowych , w których uczestniczą zawodnicy z różnymi niepełnosprawnościami zaczęły być normalną sprawą w telewizyjnych ramówkach. Wszyscy mamy do tego prawo! W 2016 roku najciekawsze konkurencje  igrzysk paraolimpijskich w Rio de Janeiro mają byc transmitowane na żywo przez TVP. Krok w dobrym kierunku.