Blog Innej Mamy i Innego Syna. O fajnych miejscach i wydarzeniach. O tym jak oswoić świat, gdy jest się trochę innym...

czwartek, 22 października 2015

Inne zakupy

Jak już nie raz pisaliśmy, Wojtek jest prawdziwym miłośnikiem zakupów. Niestety nie mogę tego powiedzieć o sobie. Nie żebym cierpiała na jakąś zaawansowaną sklepową alergię, ale miłości tutaj nie ma. Cóż, ludzie różni są...
Oczywiście, aby syn z zakupów czerpał radość, muszą być spełnione pewne  warunki.
 Nie napawa entuzjazmem wyprawa do supermarketu, który akurat był po drodze, kiedy nie trzeba robić "zakupów stulecia", a do koszyka ląduje pięć rzeczy na krzyż. Po pięć rzeczy chodzi się do osiedlowego sklepiku, gdzie wszyscy Młodego znają,  a brakującą złotówkę pozwolą przynieść następnym razem. Co innego, kiedy zakupy są bardziej okazałe. Jeżeli jeszcze mamuśka "nie przeszkadza", czyli powie Młodemu co należałoby kupić i grzecznie stoi pilnując koszyka. O tak, wtedy człowiek możne wykazać się  znajomością topografii sklepowego molocha, z półki zdejmie co trzeba i do koszyka wrzuci z satysfakcją. Młody wie, że pytać to nie wstyd, a obsługa biegającą          ( bywa,że i jeżdżąca) między regałami z uroczym napisem na piersi " w czym mogę pomóc", pomóc nie tylko możne,ale musi.
A matka, co przy tym koszyku stoi, może być coraz mniej czujna, ba , może oko zawiesić na czymś ciekawszym niż serek i pietruszka.
Jako,że szczęśliwi nie liczą nie tylko czasu, Wojtek nieźle musi nagimnastykować się przy kasie. Tutaj pomaga przyjaźń z kalkulatorem i z...ludźmi. A tych fajnych jest zdecydowanie więcej.
      Prawdziwy raj dla Młodego to jednak sklepy z odzieżą.To tygrysy lubią najbardziej!


Wojtek coraz lepiej orientuje się w rozmiarówce.


No i zdecydowanie wie CO CHCE KUPIĆ. Oczywiście przymierzyć trzeba całą górę ciuchów, aby wybrać ten jeden, za to kiedy już TEN zostanie odnaleziony, nie ma zmiłuj się.


Na szczęście rzadko synowskie wybory przyprawiają matkę o zlewne poty i kołatanie serca. Czasami tylko policzę do dziesięciu ...
Coraz częściej zdarzają się Innemu Synowi  zupełnie samodzielne wyprawy do sklepu i to bynajmniej nie tylko osiedlowego. No bo kiedy trzeba kupić prezent dla siostry, albo ulubionej koleżanki, rodzicielskie towarzystwo okazuje się zbędne. Cóż, mamuśce pozostaje melisa i spoglądanie na ekran komórki.
Podczas zakupów Wojtek najczęściej spotyka się z sympatią i zrozumieniem. A,że zdarza się ktoś kto Innego w życiu nie widział? czas się poznać! Wszak jesteśmy.

piątek, 16 października 2015

Wojtek w jaskini hazardu

Najpierw  przyszedł  po mnie do szkoły tata. Poszliśmy na męską wyprawę. Byliśmy pograć w bilard.





Potem kupiłem colę i wróciłem z tatą do domu . Było super.


poniedziałek, 5 października 2015

Dorastamy...

No i zaczęło się. Wokół Innego  Syna coraz więcej dorosłego koleżeństwa. "Osiemnastki" sypią się jak z rękawa. Matka nerwy zamyka w szafie, udaje, że dorastanie Innego Syna to bułka z masłem.   A, że na tej kanapce czasem za dużo przypraw i dość niestandardowo dobrane...
 Jako,że Syn Inny to i dorasta Inaczej. Pomieszanie  beztroski i ciekawości świata pięciolatka              z refleksją nad życiem czterdziestolatka i hormonami nastolatka. Matka wsiada na miotłę i odlatuuujeee. Nie jest łatwo. Nie będzie łatwo. Czy mi się to jednak podoba, czy nie w naszym domu coraz częściej mieszka Facet. Może myśli trochę wolniej, świat widzi w prostszym wydaniu, emocje wyprzedzają dedukcje, Młody staje się Starszy.
Sobotnia impreza urodzinowa była bardzo udana. . Młodzież bawiła się przednio, przynajmniej tak twierdzi Inny Syn. Rodzice-kierowcy siedzieli sobie w bezpiecznie oddalonym pomieszczeniu i nie byli zbyt entuzjastycznie witani kiedy  usiłowali  choć pstryknąć jakąś fotkę. Nad całością panował profesjonalny DJ. I tak powinno być...


A kto by chciał przeczytać mądry tekst o dorastaniu niepełnosprawnej młodzieży, koniecznie musi zajrzeć TU . Polecam!