Blog Innej Mamy i Innego Syna. O fajnych miejscach i wydarzeniach. O tym jak oswoić świat, gdy jest się trochę innym...

poniedziałek, 25 maja 2015

Legia Warszawa!

Byłem z Tomkiem na stadionie Legii .


Tomek to chłopak mojej siostry.  Oglądałem cały stadion, Byłem w szatni piłkarzy. Siedziałem na widowni ,


widziałem boisko.



Zwiedzałem ciekawą wystawę.





Widziałem też dziewczyny, które szły na trening koszykówki. W sklepiku kupiłem breloczek i długopis.
                                                       Było bardzo fajnie!      

niedziela, 17 maja 2015

Dawno, dawno temu był sobie pleśniak...

Majowe chłody trochę dają się we znaki, szczególnie wieczorami. Czasem, w takich okolicznościach trzeba podnieść sobie poziom cukru czymś smakowitym. No, to naraziłam się teraz wszystkim ortodoksom dietetycznym! Nie dość,że wieczorne dojadanie , to jeszcze słodkie... Sorry, na dobre ciacho, każda pora jest dobra. A już z całą pewnością nie można sobie, bez względu na porę, odmówić pleśniaka.  Przepis znamy od zawsze. Jakieś 30 lat temu bił rekordy popularności. Teraz często niesłusznie zapomniany, u Innych co parę tygodni ląduje na stole. Połączenie kruchego ciasta z bezą- czego chcieć więcej?  A, że przepis jest nieskomplikowany Młody radzi sobie z nim bez trudu.
       
            Trzeba przygotować:

  • 60 dag maki krupczatki
  • 1,5 kostki masła ew. dobrej margaryny
  • 5 jajek
  •  szklankę cukru pudru
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 słoika niskosłodzonego dżemu truskawkowego ( albo innego ulubionego)
  • 2 łyżki kakao
Do mąki dodajemy schłodzone masło, żółtka, 1/3 szklanki cukru pudru, proszek do pieczenia. Wszystko zagniatamy.


Pod koniec zagniatania dzielimy ciasto na 3 części. Do jednej dodajemy kakao i jeszcze chwilę szybko zagniatamy. Ciemne ciasto i jedną część jasnego wkładamy na noc do zamrażalnika. Druga część jasnego ląduje na parę godzin w lodówce. Wstajemy rano i radośnie i ochoczo, zabieramy się do dzieła.
 Ciastem z lodówki wyklejamy dno tortownicy o średnicy 30 cm.


Jak na kruche  przystało nakłuwamy je widelcem. Teraz układamy warstwę dżemu.


Gotowe? No to czas na ciasto zamrożone. Kto nie lubi bardzo zziębniętych rączek i do tego nie jest miłośnikiem utraty nadmiaru energii podczas tarcia ciasta na tarce o grubych otworach, ten niech wyjmie ciasto z zamrażalnika jakieś 20 minut wcześniej.  Mniej się człowiek naszarpie i przyjemność z pieczenia większa. Na warstwę dżemu ścieramy ciemne ciasto.


Teraz ubijamy pianę z białek, stopniowo dodając pozostałą część cukru.


Sztywną pianę układamy na warstwie ciemnego ciasta. Na koniec trzemy jasne ciasto i wykładamy je delikatnie na  warstwę piany.


Gotowe! Całość wstawiamy do lekko nagrzanego piekarnika i pieczemy w temperaturze 180 C ( oczywiście bez termoobiegu) jakieś 50 minut. Aby beza nie opadła, dobrze jest zostawić ciasto do lekkiego ostygnięcia w uchylonym piekarniku. Zapach w domu mamy taki,że aura nawet najmniej wiosenna nam niestraszna! I tylko zostaje życzyć smacznego!


piątek, 8 maja 2015

Rodzeństwo na gigancie.

Byłem w Krakowie z moją siostrą i jej chłopakiem Tomkiem. Bardzo mi się podobało. Mam zdjęcie z aniołem.


Zwiedzałem Stary Rynek, Kościół Mariacki,Wawel



  Byłem w jaskini  smoka


i widziałem jak smok ział ogniem.





Wycieczka była super.