Blog Innej Mamy i Innego Syna. O fajnych miejscach i wydarzeniach. O tym jak oswoić świat, gdy jest się trochę innym...

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Start!

Biegać podobno każdy  może, a już na pewno bieganie nie musi  kojarzyć sie z biciem rekordów. Przynajmniej nie tylko tych dotyczących czasu i dystansu. W ostatni weekend biegała Warszawa.  Orlen Warsaw Marathon  wyprowadził na ulicę prawdziwe tłumy.
W ramach tej imprezy w sobotę odbył się Charytatywny Marszobieg " Biegam bo lubię. POMAGAM" wraz z integracyjnym "Biegiem na TAK" ( organizowanym po raz trzeci przez Fundację "Świat na TAK"). Cel był szczytny-wsparcie podopiecznych Rodzinnych Domów Dziecka. Nie mogło na takiej imprezie zabraknąć i nas! Matka na samą myśl o starcie cierpiała na zadyszkę, siódme poty i wysiłkowy wytrzeszcz gałek ocznych (Że co? Że nie ma takiej jednostki chorobowej? Było mnie zobaczyć...). Młody jednak jak zawsze podjął decyzję, od której nie było odwołania. Nie pomógł nawet fakt,że mamuśka z samego ranka tropiła za pomocą detektywistycznego sprzętu, oznaki przeziębienia u Młodego, co pozwoliłoby na spokojne zaszycie się w domowym zaciszu i przetrwanie biegowej nawałnicy. Nic z tego...Na szczęście ze wsparciem ruszył Inny Ojciec  i pojawił się wraz z nami na starcie. Cóż, przynajmniej miałam pewność,że moje "resztki" panowie jakoś we dwóch pozbierają...
Trasa marszobiegu wynosiła 4,6 km- start przy Kolumnie Zygmunta, meta przy Stadionie Narodowym.





Trzeba przyznać, że atmosfera była przednia. Pracowali na nią i uczestnicy marszobiegu, i kibice. Już po paruset metrach byłam wdzięczna Innemu Synowi,że postanowił wystartować. Ducha rywalizacji nie było wcale, za to radość ogromna. Do mety matka jakoś przybyła, z czego jest wielce dumna. No w końcu kończyny już trochę zużyte... Za to Młody metę przekraczał w iście olimpijskim stylu! Dobrze,że Inny Ojciec dawał radę i Innego Syna z oczu nie zgubił. Wszak w biegu uczestniczyło 11 tysięcy ludzi...

Przybyłem!

Wszyscy podopieczni Fundacji "Świat na Tak" zostali uhonorowani złotymi medalami, które wręczał p. Tomasz Majewski.




Bardzo udana impreza! Myślę,że nie mniej niż niedzielne biegi. Mam nadzieję,że kierowcy wybaczyli weekendowy paraliż miasta, bo tym razem powód był ważny i bardzo  radosny.



Do zobaczenia za rok!!!

czwartek, 23 kwietnia 2015

Trochę kultury!

Byłem w Teatrze Wielkim na balecie  "Don  Kichot".

Źródło Internet

 Spotkałem swoich kolegów z klasy. Była piękna dekoracja.

Źródło: Internet

 Bardzo podobała podobała mi się muzyka . Zapraszam do obejrzenia.

sobota, 18 kwietnia 2015

Zielono nam...

Łapiąc w locie piękną pogodę, która pojawia się i znika, wybraliśmy się witać wiosnę w Ogrodzie Botanicznym PAN w Powsinie. Było na czym oko zawiesić. Ogród przybrał iście bajkową szatę.


Przepiękne tulipany,


 zachwycające magnolie. Cudo.


Najwięcej radości sprawiła nam wycieczka w "góry". Tak, tak! W Powsinie można podziwiać roślinność górską wędrując przez ekspozycję odwzorowującą tatrzańskie czy pienińskie krajobrazy.





Z gór można w parę minut przemieścić się nad jezioro.



Wojtek nie tylko podziwiał wodną roslinność, ale udało nam się zobaczyć świeżo przebudzoną ropuchę!
 Na tym nie koniec atrakcji. Będąc w Powsinie koniecznie trzeba zajrzeć do szklarni i zobaczyć kolekcję roślin tropikalnych i subtropikalnych.Od gigantycznych cytrusów trudno oderwać oczy...



Może herbatka z cytrynką...malutką...




A na koniec poszliśmy podziwiać kaktusy. Jak Tatry to czemu nie Dziki Zachód?...





I tak zwiedziliśmy pół świata w jedno popołudnie.
 Przyjeżdżajcie, podziwiajcie!

środa, 8 kwietnia 2015

Wiosna!

Świeta, święta i po świętach. A może nie do końca? Wystarczy spojrzeć za okno. Idzie Nowe. Idzie Wiosna. Wszystko wskazuje nato,że nie tylko w kalendarzu.


Młody uroczyście ogłosił rozpoczęcie sezonu deskorolkowego. Uff... Matka swojego stresa związanego z używaniem powyższego sprzętu przez zimę nieco uśpiła. W przyrodzie jak wiadomo nic nie ginie... Niestety. Deskorolkowe upiory w matczynej głowie niczym wiosenne pączki kiełkować zaczynają. Rozbite głowy, połamane kończyny, uszczerbki w uzębieniu... Niezbyt zdrowa wyobraźnia pracuje. Na szczęscie resztki zdrowego rozsądku biorą górę i tych "Basni 1000 i jednej zagłady" na Innego Syna udaje się nie przelewać. Zresztą z miłością do deski i innych form ruchu matczyne upiory szans nie mają. Na szczęście!  Nie da się przecież ukryć,że duma matkę rozsadza kiedy na wyczyny Młodego patrzy.






A niektórzy Prawdziwi Fachowcy dawno temu wieszczyli, że nie tylko deski, ale roweru, a być może i biegania nie będzie. Taaa...

Wiosnę nie tylko my z radością witamy. Wojtkowi podopieczni z "Azylu pod Psim Aniołem" bardziej są skłonni do zabawy niż kiedy ziąb i plucha wokoło.






Młody nieodmiennie w schronisku z radością pomaga. Jak to Inny Syn- wszystko robi z pasją. I sprząta, i czworonogi na spacer wyprowadza. A matka znowu niczym nadęty paw chodzi. A co! Są powody!!!

sobota, 4 kwietnia 2015

Wesołych Świąt!

                           



                                  Grób cały pusty,
                                       Już dnieje.
                            Spełnione nasze nadzieje.
                       
                       
Foto Internet




Kochani! Wszystkiego co najpiekniejsze dla Was 

INNA MAMA i WOJTEK SYN