Blog Innej Mamy i Innego Syna. O fajnych miejscach i wydarzeniach. O tym jak oswoić świat, gdy jest się trochę innym...

czwartek, 20 kwietnia 2017

Fryzura,że szok! ( Uwaga, materiał dla czytelników o mocnych nerwach!)

Żyje sobie człowiek spokojnie, przynajmniej tak mu się wydaje. Lat ma tyle, że nic już nie może go zaskoczyć...też tak mu się wydaje. Tolerancyjny jest i w ogóle świat przyjmuje z całym zróżnicowaniem inwentarza. A jednak nadszedł dzień, kiedy Inny Syn udowodnił Innej Matce,że jeszcze może ją coś zaskoczyć. Ba, może kobieta zaniemówić, opuścić szczękę i trwać w... powiedzmy zdziwieniu. A wystarczyło tylko Młodego umówić do fryzjera.
 Matki  niepokój nie gnębił, wszak  Syn samodzielnie do strzyżenia chodzi od lat. Luz pełen  i relaksik. Taaa...dopóki powracający Młody drzwi  nie otworzył. Słów zabrakło, w ziemię wbiło. Matka najpierw zaniemówiła, potem oczy zamknęła z nadzieją, że kiedy otworzy wszystko snem się okaże. Nic z tego. Oto Syn zmienił swój wizerunek dość radykalnie. W drzwiach stał punk, jako żywo! Matka, kiedy mowę odzyskała, nie potrafiła  wpaść w entuzjazm i przerażona roztaczała wizję kłopotów, które teraz na Młodego ściągnie kształt jego fryzury. Tak gadała i gadała, jak to tylko ona potrafi. Syn atak matczynej paniki przetrwał z godnością. Może leciutko zaniepokojony, czuba na głowie przed lustrem obejrzał, stwierdził, ze to JEGO włosy i JEMU się podoba. Koniec. Tyle.
Z Matki powietrze powoli zeszło. Emocje rozumowi trochę odpuściły i ... jakoś fryzura wojtkowa  przestała przyprawiać o zawrót głowy, zlewne poty i łomot serca. Matka kawę wypiła, wyczyn Syna zaczęła doceniać. Wszak Młody podjął decyzję. Swoją, własną. Wiedział jaką chce fryzurę, pani fryzjerce wytłumaczył i został należycie potraktowany. Jak dorosły człowiek decydujący o swoim wyglądzie. Konsekwencje tej decyzji musi ponosić w postaci krytyki, ale też aprobaty i entuzjazmu. Jednym się podoba, innym nie. każdy ma prawo do swojej opinii. A dorosły młody człowiek ma prawo do zrobienia sobie ekstrawaganckiej fryzury. Włosy rosną bardzo szybko... Będzie pole do popisu!



   A niniejszy wpis powstał na życzenie właściciela fryzury!   :)

niedziela, 9 kwietnia 2017

Marzenia są różne...

Co dopiero ubieraliśmy choinkę, a tu czas na święconkę. Wiosna rozbujała się na dobre, a Wojtkowi jakby zapału do życia jeszcze przybyło. Ach, młodość..., że się rozmarzę... Co niektórzy mogą sobie za to radośnie pomruczeć pod nosem " już szron na głowie,już nie to zdrowie, a w sercu ciągle maj".
 Młody z okazji  zbliżających się Świąt postanowił zaangażować się w wiosenne porządki.
 A największym marzeniem okazało się umycie okna we własnym pokoju. Cóż, o różnych rzeczach ludzie marzą: jakiś drobny locik na Marsa, albo obiad, który się sam zrobił, albo stan , w którym przez 10 minut nikt od ciebie nic nie chce... Ale mycie okien, jakoś niekoniecznie wpisałabym do katalogu. I tak marzenie Syna obchodziłam z różnych stron, każdy moment był nie do końca TYM, w którym należałoby podjąć wyzwanie płynu do mycia szyb.
Aż w końcu Młody postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Pewnego pięknego dnia, po powrocie ze szkoły, nie zdjąwszy nawet kurtki, stojąc w progu oznajmił, że właśnie wrócił i będzie MYŁ.
Matka  zawstydzona determinacją nic już nie miała do powiedzenia. Z zazdrością popatrzyła na zapał, na ilość sił, jaką Wojtek dysponował, mimo zaliczonych ośmiu godzin w szkole. Udzieliłam odrobinę merytorycznego wsparcia, I tyle. Młody pracował,aż miło było patrzeć. I choć może Perfekcyjna nie byłaby w pełni usatysfakcjonowana stopniem wypolerowania, nabłyszczenia i czegoś tam jeszcze, dla mnie okno umyte najlepiej na świecie. Pomyślałam zupełnie serio,że oto Inni wkraczają na nowy poziom. Inna Matka możne zamiast rozważania kiedy umyje kolejną szybę, zająć się czasami  rozważaniem pod jakim kolorem skryć wspomniany " szron na głowie". Pięknie jest!