Blog Innej Mamy i Innego Syna. O fajnych miejscach i wydarzeniach. O tym jak oswoić świat, gdy jest się trochę innym...

czwartek, 31 lipca 2014

Wojtek w Sandomierzu

                     Fajnie było w Sandomierzu. Pływałem w zalewie w Koprzywnicy



                     i chodziłem na spacery.


                      Trochę się jechało. Widziałem rycerzy


i widziałem śmierć.


                   


                                                 I koniec.

wtorek, 29 lipca 2014

Tropiąc Ojca Mateusza

Laptop na tydzień wylądował w przepastnej szafie, my zdobywaliśmy Sandomierz.
A zdobywać jest co. Starówka jak z bajki. Ruch turystyczny na niej niewielki, co dla tubylców pewnie jest utrapieniem, a dla gości zbawieniem. Można spokojnie posiedzieć przy charakterystycznym renesansowym Ratuszu, wypatrując znajomego duchownego na rowerze.Można też przejść podziemną trasą i chroniąc się przed upałem, poczuć się jak dzielna Halina ratująca miasto przed tatarską nawałnicą .Zamek Kazimierzowski, Dom Długosza, Brama Opatowska, przepiękne kościoły z Bazyliką Katedralną na czele -każdy miłośnik historii, zabytków czy znanego serialu znajdzie tu coś dla siebie.
 A kiedy chcemy odpocząć od miejskiego gwaru warto zajrzeć do tajemniczego, lessowego Wąwozu Królowej Jadwigi. Jego początek znajduje się w pobliżu kościoła św. Pawła, a więc na tyle blisko centrum miasta, że może stać się celem wędrówki zupełnie " niezaprawionych w boju" turystów. Wąwóz ma zaledwie 500 m długości,. za to wysokość jego ścian sięga 10 m .Kto lubi spacer w bajkowej scenerii, w dodatku z dreszczykiem emocji, temu polecam.




.
Jako,że Inni uwielbiają sprawdzać się na wszystkie możliwe sposoby, postanowiliśmy udać się na nieco bardziej "ekstremalny" spacer w  Góry Pieprzowe, pieszczotliwie zwane "Pieprzówkami". Mimo bardzo zaawansowanego wieku ( tak, tak- 500 mln lat to nie przelewki!) potrafią młodemu turyście pokazać całkiem ostry pazur- a to trzeba podejść stromym żlebem, a to człowiek przykleja się do błotnistej ścieżki.Wysiłek zostaje jednak nagrodzony, kiedy wędrowiec może zachwycić się panoramą Sandomierza rozłożoną nad wstęgą Wisły. Cudo! Niestety nie trafiliśmy na okres kwitnienia w "Pieprzówkach" dzikiej róży, która występuje tu w 15 odmianach.




Zmęczony turysta oczywiście musi posilić swoje zmęczone ciało. Miejsc gdzie można dobrze i niezbyt drogo zjeść jest w Sandomierzu całe mnóstwo.My zachwyciliśmy się naleśnikarnią w okolicach Starówki.
Przy ul. Sokolnickiego 3 jest Cafe Mała https://www.facebook.com/CafeMala?fref=ts .Oprócz pysznych naleśników (wersje słone i słodkie) można napić się świetnej kawy, herbaty ( z konfiturą truskawkową-pycha!!!), spróbować lodowych deserów. Najmłodsi mogą odpocząć i pobawić się w sympatycznym kąciku zabaw, a starsi pograć w scrabble.
Ale największą zaletą Cafe Mała jest obsługa. Uroczy młody zespół o świętej cierpliwości. Uśmiechnięte dziewczyny nie przejawiały jakiegokolwiek zdziwienia, nie mówiąc już o zdenerwowaniu, kiedy Inny Syn zamawiał osobiście kawę dla całej rodziny. A wiadomo,że złożyć takie zamówienie nie jest łatwo. Bo to gusta i zachcianki każdy ma inne, a człowiekowi czasem zapamiętać wszystko trudno. Musimy jednak "ćwiczyć życie", a dzięki takim miejscom jak Cafe Mała to sama przyjemność!




niedziela, 20 lipca 2014

Deskorolka i inne dolegliwości

Podobno jak się jest Innym to wielu rzeczy robić się nie będzie. I pewno wiele pozostanie tylko marzeniem, ale równie wiele z tych " nieosiągalnych" nieosiągalnymi wcale nie jest...
Kiedy Inny Syn  staje się posiadaczem deskorolki. Inna Mama dostaje a) napadu paniki , b) wpada w depresje, c) chce Innego zamknąć w szafie. Bo przecież rozbije głowę, połamie wszystkie kończyny, wybije  wszystkie świeżo wyprostowane przez ortodontę zęby. No po prostu nieeee!!!
Na szczęście Inna Rodzina powołuje sztab kryzysowy ( Inna Siostra + Inny Tata)  w celu przywrócenia matczynej równowagi. Szczęśliwy posiadacz deskorolki zostaje zaopatrzony w komplet ochraniaczy i gustowny kask, mamuśka bierze trzy głębokie wdechy. "Sztabowcy" przypominają,że nie zawsze diagnozy i przewidywania Najmądrzejszych Fachowców od Innych się sprawdzają. Bo Inny koordynację ma taką, że na rower nigdy nie wsiądzie?  Wsiądzie, wsiądzie, a matka z nie najświeższym peselem nadążyć nie może. Że na rolkach nie pojedzie?  Ciekawe, czy każdy Najmądrzejszy Fachowiec tak jeździ...No dobra, Inna Mama już wie, że Inny jest po prostu inny.Zgoda!
Posiadacz deskorolki szybko przemienił się w miłośnika całkiem wprawnej jazdy na desce. Wiele osób ze zdziwienia przeciera oczy, a Inna Mama po raz kolejny jest dumna jak paw. Daliśmy radę- syn ujarzmił deskę, mama kolejną część swoich lęków. To drugie było zdecydowanie trudniejsze.
.



wtorek, 15 lipca 2014

Wojtek w Toruniu

Ostatnio byłem w Toruniu i było  fajnie. Chodziłem na  spacery i byłem na Zamku Krzyżackim ,w piwnicy duchów. Byłem w zoo i byłem na naleśnikach. Pod koniec pobytu byłem u przyjaciółki mamy na imprezie.

wtorek, 8 lipca 2014

Wakacje!

 Mamy wakacje! Upał leje się z nieba nieprzeciętny. Ale co tam, grunt,że do szkoły nie trzeba jeździć!
Zarówno mama jak i syn "zwierzętami szkolnymi" nie są, mimo, iż szkoła trafiła nam się zupełnie fajna. To jednak temat na wrzesień...
Latem  młodzi ludzie zbierają masę nowych doświadczeń. Nasze mniejsze i większe inne dzieci też.Życie sprawia więcej radości niż na co dzień. Bo to i więcej można dotknąć, usłyszeć, posmakować, poczuć. A szkolne mury wszystkiego nie nauczą.
Mimo, że wakacje dopiero się zaczęły, zdążyliśmy odwiedzić Toruń. Niech żyje" gotyk na dotyk"!
Wystarczy spacer po toruńskiej starówce czy po bulwarach nad Wisłą, aby zachwycić nie tylko dzieci. Naszym w szczególności polecam wizytę w Żywym Muzeum Piernika http://www.muzeumpiernika.pl/.Można tam nie tylko zobaczyć jak wypiekano toruńskie pierniki, ale i samemu stworzyć piernikowe cudo. No i oczywiście posmakować tych wspaniałych wypieków. Smacznego!

,




O toruńskiej starówce rozpisywać się nie będę, bo można by poświęcić jej oddzielny blog.




A kiedy już będziecie zmęczeni podziwianiem zabytków, warto zajrzeć do Ogrodu Zoobotanicznego.
http://www.zoo.torun.pl/pl .Jest niewielki, więc nie zmęczy ilością bodźców i wrażeń . Można tu jednak zrelaksować się podziwiając ciekawe zwierzęta , można zakupioną w kasie karmą nakarmić przyjacielskie kozy i owce, można poszaleć na placu zabaw, skorzystać z przejażdżki na koniach. Każdy znajdzie tu coś dla siebie!                                                                                                                                               


Żubr czy ścianka wspinaczkowa?


Masz coś do jedzenia?


Też Cię lubię!