Blog Innej Mamy i Innego Syna. O fajnych miejscach i wydarzeniach. O tym jak oswoić świat, gdy jest się trochę innym...

czwartek, 23 czerwca 2016

Działo się !

Wstaję rano, patrzę, a tu jakiś obcy facet z nieprzytomnym wzrokiem błąka mi się po mieszkaniu. Synu, to Ty? Może to kwestia lekko zużytego przez PESEL wzroku, ale matka nie zauważyła kiedy pod bokiem wyrósł kawał DOROSŁEGO człowieka. Bardzo duży kawał...Co prawda w świetle  prawa syn mój będzie pełnoletnim obywatelem dopiero za miesiąc, jednak ze względu na zbliżający się wakacyjny eksodus ulubionego koleżeństwa, postanowiliśmy przyspieszyć tę " wiekopomną chwilę" jaką jest osiągnięcie statusu Poważnego  ( chyba muszę nad sobą popracować...) Dorosłego Pełnoprawnego Obywatela. Cóż, gdyby tak mnie ktoś przyśpieszył urodziny chyba bym... no nie lubiłabym go. Na szczęście Syn nie przywiązuje tak dużej wagi do kwestii czasu, nawet jeżeli jest to czas uciekając
 Urządzenie fajnej osiemnastkowej imprezy dla całkiem sporej grupy młodzieży, która nie koniecznie mieści się w tzw. standardach( fuj...), nie należy do najłatwiejszych. Tu ukłony i wielkie podziękowania dla Klubu Kameleon na warszawskiej Białołęce. Sympatyczne Panie świetnie potrafiły zorganizować zabawę, co najważniejsze dostosowaną do "zaawansowanego" wieku gości. Po prostu organizatorzy zauważyli,że to nie impreza dla przedszkolaków, co niestety nie zawsze  bywa zauważone.
Rodzice, którzy spełniali się w dziejowej roli kierowców swoich dzieci,mogli z sąsiedniego pomieszczenia słać zazdrosne spojrzenia w kierunku rozbawionej młodzieży. A  zazdrościć było czego i nie chodzi tu tylko o organizację imprezy. Po prostu Wojtek i jego goście potrafią się bawić.

                                          






Wyciskają z każdej chwili tyle, ile tylko wycisnąć zdołają i nie tylko w kwestii zabawy. Kurcze, a człowiek się zastanawia, myśli, analizuje, przegryza, aż zęby na tym przegryzaniu traci, że o czasie nie wspomnę. Pod koniec imprezy ulitowano się nad zgredami i zaproszono nas do wspólnej zabawy. Ośmielone genialną atmosferą wapniaki też postanowiły zaszaleć. A co!
Byłam w swoim nie najkrótszym życiu na paru imprezach. Ta zdecydowanie należała do najbardziej udanych. Co najważniejsze zachwycony był Dostojny Jubilat. I wygląda na to, że Goście Jubilata też.
Synu Dorosły, jesteśmy z Ciebie dumni! Ten facet, który snuje się o poranku po domu, to na prawdę świetny facet!  Brawo Ty!


czwartek, 16 czerwca 2016

Szkolny piknik dla prawdziwego mężczyzny

W sobotę byłem na pikniku w mojej szkole. Przyjechali motocykliści  Jeden pan pozwolił mi włączyć silnik i dałem gazu "na sucho".

 


Były dobre ciasta i napoje.
 
 
                            Bawiłem się z kolegami i koleżkami. Było bardzo fanie.

wtorek, 7 czerwca 2016

Mistrz!

Pewnego pięknego dnia Inny Syn postanowił wziąć udział w XXII Igrzyskach Sportowych Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej. Zawody każdego roku odbywają się na warszawskim Targówku. Młody jeszcze w podstawówce wystartował ze dwa razy, ale przez parę kolejnych lat perspektywa porannej pobudki w SOBOTĘ ( o zgrozo!!) skutecznie przytrzymywała potencjalnego Mistrza w domu. Cóż nastolatek...
Aż do tego roku. Wojtek dumnie przyniósł ze szkoły zgłoszenie, matka złożyła podpis w stosownych miejscach, a następnie, nie bez oporów( no nie lubię, nie lubię), udała się do przychodni w celu poświadczenia,iż pan doktor nie przewiduje zejścia Młodego po wykonaniu strzałów na bramkę. czy rzuceniu lotką do celu. Gdyby tak służba zdrowia wiedziała z jaka determinacją Inny Syn potrafi wysłać piłkę w kierunku bramki...  Tu matczyna wyobraźnia szybuje, więc lepiej  spuszczę zasłonę milczenia i obrazów dramatycznych roztaczać nie będę. Tak czy siak, szanowny podpis na zgłoszeniu uzyskaliśmy.
Czas mijał sobie, dzień rozgrywek coraz bliżej, zapał sportowy coraz mniejszy, perspektywa porannej, sobotniej pobudki coraz bardziej przerażająca...Syn przebąkiwać zaczął, że jednak chyba pośpi sobie... OOOOO nieeee -skoroś człowiecze zadecydował,że startujesz, to startujesz! Matka nie na darmo tysiąc pytań z gatunku "czy na pewno? czy aby?"zadała i do zdrowej poradni truchtem biegła. Się rzekło, się robi. I Wojciech ,wraz z własnym zestawem kibiców , wyruszył  na zawody .  Jak to u Młodego -jest akcja, jest zapał. Niemoc została w domu, w ciepłym łóżeczku...
Trzeba przyznać,że oprawa zawodów była imponująca. przemarsz około trzystu zawodników,
wciągnięcie olimpijskiej flagi na maszt,


a przede wszystkim rozpalenie znicza, który przywieźli motocykliści.


 Ryk maszyn i rozpalenie znicza za pomocą jakiejś zmyślnej, rakiety robiło wrażenie nie tylko na zawodnikach.


Mamuśka też lubi mocne wrażenia... Słoneczko nie odpuszczało, ale Syn umilał sobie oczekiwanie na start konwersacją z wolontariuszką, która miała dbać, aby Młody nie pogubił się w dość skomplikowanej organizacji stadionu ( 13 dyscyplin!) .Rodzice mogli spokojnie dogorywać sobie na słoneczku, nie martwiąc się o nic.  Nie wiedzieć kiedy, z jednej wolontariuszki zrobiły się trzy             i  bynajmniej nie wynikało to z faktu, że Młody wymagał nadzwyczajnego wsparcia. Lubi sobie chłopak pogadać i z nawiązywaniem kontaktów raczej problemów nie ma...


Do strzałów na bramkę kolejka była jakaś nieziemska. Syn w normalnych warunkach dawno zrezygnowałby z oczekiwania ale, że towarzystwo było miłe, rodzice trzymali się w bezpiecznej odległości, dał radę.
ostatnie konsultacje...

I...



                                          ...strzelił rewelacyjnie!

Młody jednak w ogóle nie przejął się wynikiem. Nawet nie wiedzieliśmy ile zdobył punktów. Strzelił, ucieszył się,że zrobił swoje i ...poszedł z dziewczynami na lody.  Jest sport, jest zabawa, jest dobrze!


    W nieświadomości wróciliśmy do domu. A po weekendzie Wojtek przyniósł ze szkoły...złoty medal XXII Igrzysk Sportowych Dzieci i Młodzieży. W imieniu Wojtka odebrał go nieoceniony Pan od WF-u.
                                  Synu, brawo TY!!! Za medal i podejście do sportu!