Blog Innej Mamy i Innego Syna. O fajnych miejscach i wydarzeniach. O tym jak oswoić świat, gdy jest się trochę innym...

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Wakacje! I trochę wspomnień...




No to mamy wakacje! Kolejny rok szkolny zaliczony, kolejne centymetry wzrostu dodane (u syna, rzecz jasna, bo u mamuśki to jakoś tak  bardziej w szerokość wchodzi... ),  kolejne bariery i barierki przeskoczone, przeczołgane, staranowane, po prostu pokonane. Wiele gór do zdobycia, wiele pagórków do obejścia jeszcze przed nami. Ahoj, przygodo!
 Nasz blog skończył własnie rok i jak na niekomercyjnego  roczniaka ma się całkiem nieźle. Wojtek dzięki Wam w przestrzeni wirtualnej czuje się bardzo dobrze, z przyjemnością czyta sympatyczne, budujące komentarze. A i na frekwencję nie możemy narzekać .Dziękujemy! Mamy nadzieję,że nadal będziecie do nas zaglądać.
 Inny  Syn ku uciesze Innej Mamy skrzydła coraz bardziej rozpościera. Może ubarwienie nie jest bardzo typowe, ale polecieć się na nich da. Jestem pewna!

                                           
                                             Się działo...




                                                            Udanych wakacji!                                                               

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                             

             
 
  






poniedziałek, 22 czerwca 2015

Jeszcze chwila...

Nie wiem jak Wy, ale Inni zdecydowanie już czują wakacje. Do szkoły chodzić się nie chce . Zresztą w przypadku Młodego to standard. Jak już nie raz pisałam, zwierzęciem szkolnym to on nie jest. Jakiś antysystemowy egzemplarz. Ciche zrozumienie u matki w tym względzie ma, do czego może niezbyt dobrze się przyznawać... Tak więc Inny Syn ze szkoły wraca bardziej padnięty niż zazwyczaj.  Wrzuciwszy w chude ciało trochę kalorii w postaci kolejnego obiadu ( przynajmniej jeden został wchłonięty w szkole), paskudnego, przesłodzonego napoju, ewentualnie kiełbachy zagryzionej czekoladą, następuje reaktywacja. Rower, deskorolka no i  postrach matki, sen najczarniejszy- rolki.
Ileż to stresu człowiek musi znieść... A Inny Syn na rolkach, do wakacji...




czwartek, 11 czerwca 2015

W "Krainie jutra"

Byłem w kinie Cinema City na filmie " Kraina jutra."  Byli bardzo mili pracownicy kina. Nie było  dużo ludzi . Do kina zaprosiłem mamę. Poszliśmy po szkole i co pierwsze zrobiłem, to spakowałem plecak do szkoły na następny dzień.  Kupiłem bilety za własne pieniądze,które sam zarobiłem, bo pomagałem w kawiarni. Film był bardzo ciekawy.

źródło  Internet

środa, 3 czerwca 2015

Jak pokochać pająka...

Jedni lubią kotki inni lubią pieski, a jeszcze inni myszoskoczki. Są też tacy co lubią WSZELKIE stworzenie, z uroczymi stawonogami włącznie...Inny Syn interesuje się w zasadzie wszystkim, co jakieś oznaki życia wykazuje. Kiedyś  zainteresowanie tym co po ziemi biega,pełza czy sunie, a gabarytów jest raczej mizernych, łączyło się z pewnym lękiem. Dziecię nie było skore do zachwytów nad częścią fauny, która jest ,jak dla mnie, mało urodziwa. Ot, można się było przyjrzeć, kiedy jakiś posiadacz ośmiu uroczych odnóży po ścianie wędruje. Czasami nawet zdarzyło się delikwenta przy próbie zmiany marszruty co nieco uszkodzić. Wolał jednak  Młody, aby robaczki większej i mniejszej urody jego teren omijały. Zdarzało się nawet  wezwać Innego Tatę w celu eksmisji pajęczaka. No właśnie- Innego Tatę,  Inna Mama w tej dziedzinie była zdecydowanie pod ochroną. Muszę przyznać,że do gatunku wszystkolubnych nie należę. Podrapać myszkę za uchem- proszę bardzo, spojrzeć uroczej żabuni w oczy ( z buziakami nie przesadzajmy...)- no prpblem, nawet widok szczura z niezbyt zachęcającym ogonem  nie napawa mnie takimi negatywnymi emocjami jak wszystko co posiada nadmiar długich kończyn. A Syn dorastając najwyraźniej postanowił pokonać swoje uprzedzenia interesując się pająkami i robalami wszelkiej innej maści. Ba. żadnej wystawie tych... hmmm.... ciekawych  stworzeń nie przepuści. Szczęście bywa tym większe, kiedy  jeszcze mamuśkę uda się zaciągnąć i poobserwować jak podejrzanie dalekim łukiem co bardziej tłuste pajęczyska omija. Tym razem ta wątpliwa przyjemność została mi darowana ( huraaa!) . Wojtek zorganizował męską wyprawę, w towarzystwie taty. Ufff... Panowie wybrali się do Muzeum Ewolucji na wystawę żywych (!)  pająków i skorpionów. Oczywiście Syn postanowił uwiecznić parę  okazów, aby matka  mogła popodziwiać. Cudne, prawda?





Wszystkie fotografie autorstwa Wojtka