Blog Innej Mamy i Innego Syna. O fajnych miejscach i wydarzeniach. O tym jak oswoić świat, gdy jest się trochę innym...

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Niezła sztuka




U nas własnie minął półmetek ferii. Młody w świetnej formie po pobycie w Serocku, potrzebował nowych wrażeń i atrakcji.  Jak wiadomo Inny Syn wykorzystuje czas jakby wyciskał cytrynę,  nie marnuje ani kropli. Zazwyczaj we wszelkie ferie i wakacje wspomnienie o szkole zamykamy w najbardziej przepastnej szafie, a kluczyk wyrzucamy do rzeki, ale tym razem z rzeczonej szafy wypadło zaproszenie na wernisaż. I przyszło nam pomyśleć o miłych ( takie też  się zdarzają... ) szkolnych chwilach.  Wszystko za sprawą warsztatów z zastosowaniem terapii sztuką, które odbyły się w ramach  projektu The Heart of Art. Grupa studentów-wolontariuszy z międzynarodowej organizacji studenckiej AISEC  prowadziła zajęcia plastyczne dla uczniów naszej( i nie tylko naszej) szkoły w grudniu 2014.  Młodzież przyjechała do nas z najodleglejszych zakątków świata- Australii, Kolumbii, Indii, Singapuru, Brazylii czy Hong Kongu.Przełamywanie barier, nie tylko językowych, ale i kulturowych, następowało po obu stronach- i naszych dzieciaków- tych młodszych oraz całkiem dużych, i wolontariuszy.Radości było przy tym co niemiara i myślę,że nie tylko Wojtek był zachwycony całym wydarzeniem. Rzeczywistość szkolna nabrała niesamowitych kolorów, a przychodzenie do szkoły było zdecydowanie mniej "bolesne".
 Własnie prace, które powstały w trakcie realizacji projektu The Heart of Art mogliśmy ostatnio podziwiać w kawiarni artystycznej MiTo. Spotkanie było też okazją do podziękowania wszystkim wolontariuszom i do pożegnania. Wojtek nie zważając na bariery językowe ( a co to takiego?) porozmawiał chyba ze wszystkimi zgromadzonymi gośćmi.






Dumnie prezentował nie tylko swoje dzieła.


Pysznej kawy też nie mogło zabraknąć






Spędziliśmy na prawdę bardzo miły wieczór.
Dzięki !



piątek, 23 stycznia 2015

Pocztówka z Serocka II

Byłem na obozie w Serocku.

źródło: Internet

źródło Internet

Mieszkałem z kolegą Mateuszem . Oglądaliśmy filmy . chodziliśmy na spacery i  na basen . Dużo rozmawialiśmy. Zamówiliśmy pizzę i była impreza. Było bardzo fajnie!


piątek, 16 stycznia 2015

Filmoteka Wojtka : "Hobbit.Bitwa Pięciu Armii"

Drodzy Państwo polecam pójść do kina na film "Hobbit. Bitwa Pięciu Armii".  To jest druga część filmu. Dużo się dzieje, jest ciekawy. Nie podobało mi się tylko, że było bardzo głośno.


źródło: Internet


poniedziałek, 12 stycznia 2015

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy 2015

Jak już wiadomo, kiedy "się dzieje" Inny Syn nie może przegapić okazji. A wydarzenie było nie byle jakie, bo 23 Finał WOŚP. Wybraliśmy się na imprezę zorganizowaną przez warszawski
 Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii nr 1 SOS.


W przesympatycznej i kameralnej atmosferze Młody czuł się rewelacyjnie. Dzielni "milicjanci" pilnujący porządku, z cierpliwością odpowiadali na miliony pytań, a nawet pozwolili się sfotografować.


 Po świetnym występie młodej wokalistki Suzi ,


przyszedł czas na aukcję. Rodzice Innego szczerze rzekłszy nie byli nastawieni na licytację. Jednak siła przekonywania prowadzącej była tak wielka, że nawet nie wiedzieliśmy, kiedy nas poniosło. No i Młody został właścicielem orkiestrowej koszulki


i szklanego aniołka,który następnie  powędrował w ręce wojtkowej siostry. .Nie obyło się też bez konsumpcji pysznych ciast herbaty i napojów.
A na koniec Młody szalał przy ostrych dźwiękach zespołu The Lunatics który uraczył nas rockiem alternatywnym.


 
Inny Syn szalał na parkiecie,



ale też opuszczał salę, aby dać odpocząć uszom. A zajęcie miał, gdyż obklejał wciąż przybywających gości orkiestrowymi serduszkami.


 Muszę się przyznać, że ja sali nie opuszczałam... Kurcze, naprawdę podobało mi się! Zaraz to ile ja w zasadzie mam lat?
Bardzo się cieszymy,że mogliśmy choć symbolicznie wesprzeć WOŚP. Staramy się robić to każdego roku. Powód jest prosty. Dawno,dawno temu pewien malutki chłopiec leżał w szpitalu obłożony sprzętem z czerwonymi serduszkami. Kto wie, być może gdyby nie ów sprzęt nie byłoby" Innych Razem"...

środa, 7 stycznia 2015

Orszak Trzech Króli 2015






O ile Inny w tłumie funkcjonuje raczej kiepsko, o tyle kolędy śpiewać uwielbia. A kolędy w połączeniu z jasełkami absolutnie nie mogły przez nas zostać pominięte. Tak więc wczoraj, po raz kolejny, wzięliśmy udział w  warszawskim Orszaku Trzech Króli.


Choć pogoda była przepiękna( po raz pierwszy od niepamiętnych czasów ujrzeliśmy słońce), mróz i chłodny powiew spowodowały, że szczękaliśmy zębami niczym aniołowie orężem w walce z diabłami.


Ludziska przemarznięci, ale w świetnych nastrojach przemierzyli trasę od Kolumny Zygmunta do Placu Piłsudskiego.









Wojtek wczuwał się w rolę wyzywając diabelskie zastępy od frajerów,


pozdrawiając anioły


i  śpiewając kolędy ile sił w przemarzniętych płucach. Mamuśka oczami spanikowanej wyobraźni już widziała kaszel, anginę i inne pomory. Nic z tego. Wyraźnie śpiew na chwałę Małego Jezusa nie może zaszkodzić, bo Wojtek czuje się świetnie. Jedyną dzisiejszą dolegliwością było pójście do szkoły...
Tłum na Placu Piłsudskiego  ( według wstępnych szacunków było nas ...ok. 70 tyś.!)  był dla nas zbyt dużym wyzwaniem, więc Bożej Dziecinie pokłoniliśmy się z daleka. Ale trasę Orszaku Wojtek pokonał, a kolędy towarzyszyły nam do końca dnia. I z pewnością na tym się nie skończy. Wszak Inny Syn lubi sobie czasami kolędować i w...maju.

niedziela, 4 stycznia 2015

Jak Wojtek zdobywał Zimowy Narodowy

Aura za oknem niezbyt sprzyja spacerom i rozrywkom na świeżym powietrzu. W zasadzie nie wiadomo czy to jeszcze jesień czy to już wiosna, Świąteczno-sylwestrowe menu zdecydowanie przyczyniło się do rozleniwienia  ciała. Duch próbuje jeszcze jakoś walczyć, choć łatwo nie jest...Żeby nam się chciało chcieć- życzyła mi ostatnio bardzo mądra osoba. Otóż to! Nic tylko brać przykład z Innego. Ten nie tylko kalorii liczyć nad świątecznym stołem nie musiał( waga uparcie piórkowa.Gdzie tu sprawiedliwość?!), ale i leń żaden go nie dorwał. No choćby małe, tycieńkie spowolnienie,żeby tak Mamuśka nadążyć mogła! Nic z tego. Jedyne czego Młodemu by się nie chciało to podróżować w kierunku szkoły. A, że przerwa świąteczna  gigantyczna w tym roku, to dolce vita! W ramach "odrobinki" ruchu Młody postanowił przetestować atrakcje jakie oferuje Stadion Narodowy. Dwa lodowiska, Ice Bar, górki lodowe do zjeżdżania na pontonach- jest w czym wybierać. Skołatane nerwy Innej Mamuśki jakoś wyjątkowo trudno znoszą ekstremalne wycieczki, więc Młody wybrał się ze swoją odważną Siostrą, która żadnych wyzwań się nie boi. Zresztą Siostra była autorką łyżwowego sukcesu Innego Syna już ładnych parę lat temu. Mamuśka jak zawsze kombinować chciała- bo to nogi za cienkie, stopy się rozjadą, kręgosłup nie utrzyma...A to trzeba było jak zawsze po prostu- inni jeżdżą,Inny też będzie. No i jeździ. Latem na rolkach, zimą na łyżwach.
  Ale wróćmy na nasze lodowiska. Jedynym problemem jest spora liczba chętnych- kto nie lubi tłumu temu polecamy wybrać się wcześniejszą porą.Wieczory są oblężone!  Inny Syn mimo wszystko za nadmiarem narodu zgromadzonego w jednym miejscu nie przepada. Pojeździć- pojeździł





i ...poszedł szukać adrenaliny na górce lodowej. A raczej nie górce tylko górze, jak dla mnie górzysku ...Bo mniejsza to był pikuś..Choć wyczyny zostały zarejestrowane tylko na tym "maleństwie", duża też została zdobyta.





Na koniec zasłużona wizyta w Ice Barze, żeby przypadkiem ze zdrowym stylem życia nie przesadzić...


Tak to Młody  udowodnił, że świąteczne rozleniwienie go nie dopadło. Jak to się robi Synu?