O ile Inny w tłumie funkcjonuje raczej kiepsko, o tyle kolędy śpiewać uwielbia. A kolędy w połączeniu z jasełkami absolutnie nie mogły przez nas zostać pominięte. Tak więc wczoraj, po raz kolejny, wzięliśmy udział w warszawskim Orszaku Trzech Króli.
Choć pogoda była przepiękna( po raz pierwszy od niepamiętnych czasów ujrzeliśmy słońce), mróz i chłodny powiew spowodowały, że szczękaliśmy zębami niczym aniołowie orężem w walce z diabłami.
Ludziska przemarznięci, ale w świetnych nastrojach przemierzyli trasę od Kolumny Zygmunta do Placu Piłsudskiego.
Wojtek wczuwał się w rolę wyzywając diabelskie zastępy od frajerów,
pozdrawiając anioły
i śpiewając kolędy ile sił w przemarzniętych płucach. Mamuśka oczami spanikowanej wyobraźni już widziała kaszel, anginę i inne pomory. Nic z tego. Wyraźnie śpiew na chwałę Małego Jezusa nie może zaszkodzić, bo Wojtek czuje się świetnie. Jedyną dzisiejszą dolegliwością było pójście do szkoły...
Tłum na Placu Piłsudskiego ( według wstępnych szacunków było nas ...ok. 70 tyś.!) był dla nas zbyt dużym wyzwaniem, więc Bożej Dziecinie pokłoniliśmy się z daleka. Ale trasę Orszaku Wojtek pokonał, a kolędy towarzyszyły nam do końca dnia. I z pewnością na tym się nie skończy. Wszak Inny Syn lubi sobie czasami kolędować i w...maju.
Podziwiam, ze wzieliscie udzial w Orszaku ;) brawo!
OdpowiedzUsuńŁatwo nie było, ale z pewnością warto.
UsuńOd razu przypomniało mi się jak podczas parafialnego festynu rodzinnego w czerwcu jakieś dziewczynki zgłosiły się do wykonania... kolędy "Gdy śliczna panna". W sumie to nigdzie nie ma zapisanego, że nie można, a jest to ustanowione tylko naszą tradycją. Co do Orszaku Trzech Króli to jeszcze wczoraj miałam zamiar jechać do pobliskiego Będzina, gdzie się on odbywał, jednak kiedy poszłam do kościoła na Mszę świętą myślałam że zamarznę. I nic tu nie dało założenie miśkowej peleryny na scholową albę. No nic, spróbuję za rok. Zwłaszcza, że zrobione przez Was zdjęcia wyglądają imponująco, a za razem zachęcająco. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRzeczywiście i u nas było straaasznie zimno. Ale za rok na pewno i Tobie uda się powędrować z królami! :)
UsuńMy z moim synkiem też lubimy kolędy, więc w pełni Wojtka rozumiem :-).
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy więc miłośników kolędowania!!!
UsuńWow, to musiałoby być wspaniałe przeżycie. W Krakowie też było mroźnie i słonecznie tego dnia.
OdpowiedzUsuńFakt, było nieźle!
UsuńWspaniałe święto, trochę ci zazdroszczę, że Wojtek tak lubi kolędy. Mojemu Pierworodnemu, to nie w smak, a Drugorodny uwielbia śpiewać tylko sto lat, cwany myśli, że coś dostanie:)
OdpowiedzUsuń"Sto lat" u nas też jest w cenie!
UsuńAle wam zazdroszczę
OdpowiedzUsuńFantastyczny orszak. A król-superman to po prostu znak czasu :))). Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńKról po prostu musi być supermenem!
Usuńwspaniały orszak! Super-król-man też ekstra ;)
OdpowiedzUsuńps. czekam na przepis z czekolady !:)
Przepis będzie! Już główkujemy! :))
Usuń