Blog Innej Mamy i Innego Syna. O fajnych miejscach i wydarzeniach. O tym jak oswoić świat, gdy jest się trochę innym...

sobota, 27 września 2014

Ciasto na jesienny wieczór

Weekend bez ciasta weekendem zmarnowanym! Na szczęście istnieje zastępowalność pokoleń i coraz częściej w kuchni Inną Mamę zastępuje młoda kadra. A,że gotowanie ma być przyjemnością nie mniejszą niż konsumowanie, zazwyczaj kierujemy się zasadą " jak to zrobić, żeby zrobić i się nie narobić".W myśl tej zasady Wojtek częstuje ciastem bez pieczenia, nazwanym przez nas kawowcem.
Wykonanie go zajmuje dosłownie kilkanaście minut. Niestety na spróbowanie trzeba poczekać przynajmniej 2 godziny- tyle ciacho musi się chłodzić. Aby nie stresować się oczekiwaniem i nie wykonywać rytualnych tańców wokół lodówki, zalecamy przyrządzenie na noc. No to zabieramy się do roboty. Potrzebujemy:

  • 5 jajek
  • 1/2 szklanki cukru
  • kostkę margaryny
  • 3 serki homogenizowane waniliowe
  • 2 szklanki mleka w proszku
  • 2 łyżki żelatyny
  • paczkę biszkoptów
  • 2 łyżki kawy rozpuszczalnej

Ucieramy 5 żółtek z 1/2 szklanki cukru.


Dodajemy po kawałku miękką margarynę. Miksujemy. Teraz do masy wrzucamy serki waniliowe i mleko w proszku. Miksujemy.




Na koniec dokładamy rozpuszczoną w gorącej wodzie i ostudzoną żelatynę,



Okrągłą blaszkę o średnicy 23 cm wykładamy folią aluminiową.


2 łyżki kawy rozpuszczamy w półtorej szklanki gorącej wody. Biszkopty b. krótko maczamy w kawie i układamy na blasze.


Wykładamy połowę masy i ponownie układamy warstwę z biszkoptów.


Przykrywamy resztą masy.


Ambitni posypują tartą tabliczką czekolady. Nas zadowoli posypanie przez sitko czekoladą  typu nesquik.

Schładzamy w lodówce. Patrzymy jak znika, nie mierząc obwodu bioder. Chyba, że ma się gabaryty Wojtka.


Smacznego!!!

poniedziałek, 22 września 2014

Dakar na Narodowym

W sobotę byłem na Stadionie Narodowym na Verva Street Racing




. Był huk i były samochody sportowe.





Widziałem Adama Małysza. Było głośno.




Mieliśmy fajne miejsca, było super!


Za bilety dziękujemy Fundacji "Świat na Tak" !






środa, 17 września 2014

Pokaz mody? Proszę bardzo!

Podobno nie szata zdobi człowieka, ale skoro człowiek lubi ładnie wyglądać to i "szacie" trzeba czasem poświęcić trochę uwagi. A Inny Syn kocha dobrze się ubrać.Że niby Innym wszystko jedno? Otóż NIE wszystko jedno! Jak każdy nastolatek, Wojtek lubi ciekawe ciuchy i nie założy do szkoły wszystkojednojakiejbluzy. Matka cierpliwość ćwiczy co rano- wybór odzieży nie jest łatwy.  Sztuki kompromisu przy tym trzeba się nauczyć.( czasami mamuśce trudniej niż synowi...) i rozpoznawania tego co się nazywa warunki pogodowe. Wyjścia pozaszkolne oczywiście wymagają jeszcze większych starań, bo przecież trzeba "wyglądać".Na szczęście odzieżowe decyzje Innego Syna zazwyczaj dają się zaakceptować ( no, nie wszystkim wszystko musi się podobać...). Wszak ćwiczenie czyni mistrza. A rozciągniętym dresikom oboje mówimy stanowcze NIE!
Ostatnio jednak elegant zaskoczył nas wszystkich.
Na zakończenie Dni Wilanowa miał odbyć się pokaz mody duetu Paprocki & Brzozowski.Wojtek z ogromnym entuzjazmem (?!!) przyjął zaproszenie, aby z babską częścią rodziny udać się na modowe show. Marynarka, kolorowy krawat, żel na włosy, raz, dwa trzy... tylko spokojnie... To podobno kobiety potrzebują duuużo czasu, aby wreszcie odpowiedni image pozwolił im wyjść z domu...



Cała impreza odbyła się na dziedzińcu pałacu w Wilanowie, dość późną porą. Dzięki temu, poza kolekcją mody, można było podziwiać przepiękne efekty świetlne


.Inny Syn z miną znawcy robił zdjęcia i komentował jesienno-zimową odzież. Uroda modelek też nie była mu obojętna.










Życie jednak jest cudownie zaskakujące!

niedziela, 14 września 2014

Zapraszam na pizzę

Byłem z moją siostrą i moim kolegą w pizzerii Pizza Hut. Fajnie było. Widziałem fajne panie. Sam zamawiałem pizzę europejską i colę dla Oli i mojego kolegi.




Było super.Sam płaciłem . Polecam wszystkim , którzy lubią pizzę .Mam nadzieje że wrócę tu. http://www.warszawa.promenada.com/pl/sklepy/pizza-hut

środa, 10 września 2014

Nie święci bezy pieką

 Nie od dziś wiadomo, że faceci świetnie sobie radzą w kuchni. Byleby tylko chcieli. A Inny Syn chce, i to bardzo. Urodziny siostry były miłym pretekstem,aby spróbować upiec tort. Bezowy.Że trudny? Wcale nie tak jakby się wydawało. Trzeba mieć tylko sporo cierpliwości, a raczej czasu, aby przez jakieś 3 godziny nie wychodzić z domu. Tyle trwa pieczenie-suszenie bezowych blatów. Samo przyrządzanie naprawdę nie wymaga nadzwyczajnych umiejętności kulinarnych. Zobaczcie sami!






      Na 3 blaty bezowe potrzebujemy:
  • 6 białek- koniecznie prosto z lodówki
  • 250 g cukru pudru
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
Dużą blachę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia, na którym rysujemy okręgi o średnicy ok.20 cm.




Mało kto posiada tak wielki piekarniki. aby zmieścić 3 blaty na jednej blaszce. Można próbować suszyć je na różnych poziomach, choć nie polecam. Najlepiej niestety po kolei - najpierw dwa razem, a potem jeden. Trochę to potrwa, ale warto.
Białka ubijamy na sztywno, STOPNIOWO dodając cukier.





Na końcu całość delikatnie mieszamy ze skrobią i sokiem z cytryny.Masę wykładamy na narysowane koła.




.Suszymy ok. 2 godziny w temperaturze 120*C. Po wyłączeniu lekko uchylamy piekarnik i tak studzimy.

Blaty przekładamy masą kawową:
  • 250 ml schłodzonej śmietany kremówki
  • 250 g schłodzonego serka mascarpone
  • 2 łyżki cukru pudru
  • 2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
Ubijamy śmietankę z cukrem ( dla pewności możemy dodać 1 opakowanie śmietan-fiksu) , następnie dodajemy serek oraz kawę rozpuszczoną w łyżce gorącej wody (oczywiście po wystudzeniu)


Wszystko mieszamy mikserem na średnich obrotach.


Masę dzielimy na dwie części i przekładamy nią 3 blaty bezowe.




Dekorujemy lub nie- co kto lubi. Tort gotowy jest od razu do spożycia- im szybciej tym lepiej. A z tym na pewno nie będzie problemu. Smacznego !!!


sobota, 6 września 2014

Recepta na powakacyjny stres

  Inny Syn wciąż trochę wakacyjny, choć szkoła ruszyła pełną parą.Wycieczka do siłowni pozytywnie nakręciła męskie ego. Brawa należą się obsłudze Pure Jatomi w warszawskiej Promenadzie (http://jatomifitness.pl/pl/kluby-fitness/warszawa-promenada). Nie tylko Pani w recepcji nie zemdlała ze strachu na widok "niepełnosprawnej" legitymacji młodego klienta, ale na sali kompetentna obsługa doradziła jak ćwiczyć i z cierpliwością odpowiadała na milion pytań amatora rzeźbienia sylwetki. Można? Można! Tak po prostu. Bez pochylania się nad "nieszczęściem", bez zbędnych, litościwych spojrzeń czy lekceważących uśmiechów. Zwyczajnie, fachowo, rzeczowo i pomocnie. Fajnie, że coraz więcej ludzi przyjmuje do wiadomości, że INNI po prostu są. I mają do tego święte prawo. Kto zresztą nie jest" inny" ręka w górę?! Nie widzę...
Póki lato za oknem jeszcze nie do końca odpuściło, warto poruszać się na dworze. A ruszać może się naprawdę każdy. Oczywiście na miarę swoich możliwości. No to do dzieła!
Ku naszej radości w wielu parkach, na skwerach, przy szkołach, wyrastają dostępne dla wszystkich siłownie "pod chmurką". Są solidne, a przede wszystkim DARMOWE. Dla nas- bomba. Zwłaszcza,że człowiek zrobił się ciut za wielki, aby poszaleć na klasycznym placu zabaw.
Z Wojtkiem zasuwamy często na rowerach do najbliższego takiego miejsca i ćwiczymy. Mamuśce też się przydaje- choć syn, raczej z litości, powstrzymuje się od komentarzy co do matczynej formy i umiejętności.Ale co tam! Jak wiadomo,nic tak dobrze nie robi na powakacyjny stres jak porcja ruchu...
                           




Rowerzysta na siłowni. 


wtorek, 2 września 2014

Lubię ćwiczyć

Byłem z moją siostrą Olą i jej chłopakiem Tomkiem na siłowni.



Ćwiczyłem bieganie



 i podnosiłem hantelki.





    Miła pani mi pokazywała mi jak mam ćwiczyć. Bardzo mi się podobało. Było super. I mam nadzieje że, kiedyś tu wrócę.