Blog Innej Mamy i Innego Syna. O fajnych miejscach i wydarzeniach. O tym jak oswoić świat, gdy jest się trochę innym...

niedziela, 26 lutego 2017

Niezbyt grzeczne ferie...

Wszystko co dobre... Nie będę smęcić, ale ferie ostatecznie i nieodwracalnie dobiegły końca. Młody jak to Młody, do przybytku nauki mu nieśpieszno. Zresztą kto po feriach w podskokach wraca do szkoły, nawet najfajniejszej? Poranne wstawanie to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej...
Oczywiście ferie nie mogły obyć się bez wyjazdu do Torunia, w którym mieszka ulubiona babcia. Odwiedziny w mieście pierników są stale ogromną atrakcją. mimo, że Wojtek patrzy na świat z nieprzyzwoitej wysokości, z młodego gardła wydobywa się głos już zupełnie niedziecięcy,                 a konieczność zaprzyjaźnienia się z maszynką do golenia staje się coraz bardziej realna. Wojtek zna starówkę toruńską prawie tak dobrze jak własne osiedle, więc czas spędzamy trochę inaczej niż przewidują to przewodnikowe standardy. Z przyczyn dla matki nie do końca jasnych, Młody uwielbia odwiedzać Centrum Sztuki Współczesnej. Im wystawa dziwniejsza tym Inny Syn szczęśliwszy.
 Tym razem odwiedziliśmy wystawę " Do domu!", toruńskiego performera i poety, Stefana Kornackiego. Ekspozycja ma charakter audiowizualny, a Wojtka szczególnie poruszyło wykorzystanie napisów i neonów zdemontowanych z  miejskich dachów.



Mocniejszych wrażeń dostarczyła nam wystawa " Evolution"prezentująca oryginalne rekwizyty, kostiumy oraz fragmenty scenografii z filmów Davida Cronenberga. Jak wiadomo matka miłośniczką horrorów nie jest, więc łatwo nie było... Za to syn podszedł do sprawy poznawczo i z ciekawością odszukiwał prezentowane rekwizyty we fragmentach filmów, które można było obejrzeć. Odkrycie,że to co widać na ekranie, w "realu" nie zawsze prezentuje się tak groźnie i okazale, było bardzo cenne.






Matka jednak z ulgą wystawę związaną z  twórczością Cronenberga opuściła i odżeglowała szukać wytchnienia wśród staromiejskich kamienic. Wojtek wykorzystał kolejną okazję, aby pozdrowić mistrza Kopernika


i przywitać mniej znakomitego współgospodarza gotyckich zakamarków.


Oczywiście nawet w Toruniu żyć samą sztuką nie można, zwłaszcza kiedy jest się miłośnikiem "zwiedzania" sklepów mieszczących się w okolicach toruńskiego Starego Miasta. Inny Syn postanowił odbyć " trening  zakupów", bynajmniej nie tylko teoretycznie. Samodzielne wybieranie odzieży, przymierzanie,


płacenie... Tylko dlaczego mój portfel jakiś lżejszy? Ja też coś trenowałam?


Wrażeń wiele, pogoda niezbyt sprzyjająca długim spacerom, trzeba było gdzieś usiąść, rozgrzać zmarznięte kończyny i co najważniejsze, pogadać. Inny Syn wpadł na pomysł, aby matkę zabrać na... grzane piwo. Taaa... już widziałam oczami wyobraźni miny gości kawiarni, którą zamierzaliśmy uszczęśliwić. Inna Matka, Inny Syn, wyglądający na małolata i ...kufle z piwem. Zgroza i zgorszenie! Ale chwila, Młody posiada  nie od wczoraj dokument zgodnie z którym ma prawo iść na piwo, nawet z matką. A gorzka mikstura, która nie jest marzeniem matki, była marzeniem syna. Spróbować...
Dlaczego niby nie? Młody sam zamówił dwa grzańce, dumnie machając dowodem osobistym.


Pan Inny Syn oczekuje...

I... chyba złocisty napój niezbyt przypadł do gustu.


Daliśmy radę tak po 1/3, mniej więcej... Brawa dla pani przyjmującej zamówienie. Pełna profeska i uprzejmość. Młody skorzystał z przywileju (?) dorosłości, choć doświadczył, że nie każda możliwość jest godna wykorzystania. Na razie na piwo się nie wybiera. Ja też nie.


3 komentarze:

  1. Oj, chętnie bym się wybrała do Torunia. I na takie grzane piwo choćby z samym Wojtkiem. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. byliśmy w Toruniu niestety tylko jeden dzień za dużo atrakcji za mało czasu ... Myślę że kiedyś jeszcze tam trafimy na 3 dni:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Torun jest blisko mnie. Ja za piwem tez nie przepadam, wiec przybijam wam piatke..

    OdpowiedzUsuń