Matki niepokój nie gnębił, wszak Syn samodzielnie do strzyżenia chodzi od lat. Luz pełen i relaksik. Taaa...dopóki powracający Młody drzwi nie otworzył. Słów zabrakło, w ziemię wbiło. Matka najpierw zaniemówiła, potem oczy zamknęła z nadzieją, że kiedy otworzy wszystko snem się okaże. Nic z tego. Oto Syn zmienił swój wizerunek dość radykalnie. W drzwiach stał punk, jako żywo! Matka, kiedy mowę odzyskała, nie potrafiła wpaść w entuzjazm i przerażona roztaczała wizję kłopotów, które teraz na Młodego ściągnie kształt jego fryzury. Tak gadała i gadała, jak to tylko ona potrafi. Syn atak matczynej paniki przetrwał z godnością. Może leciutko zaniepokojony, czuba na głowie przed lustrem obejrzał, stwierdził, ze to JEGO włosy i JEMU się podoba. Koniec. Tyle.
Z Matki powietrze powoli zeszło. Emocje rozumowi trochę odpuściły i ... jakoś fryzura wojtkowa przestała przyprawiać o zawrót głowy, zlewne poty i łomot serca. Matka kawę wypiła, wyczyn Syna zaczęła doceniać. Wszak Młody podjął decyzję. Swoją, własną. Wiedział jaką chce fryzurę, pani fryzjerce wytłumaczył i został należycie potraktowany. Jak dorosły człowiek decydujący o swoim wyglądzie. Konsekwencje tej decyzji musi ponosić w postaci krytyki, ale też aprobaty i entuzjazmu. Jednym się podoba, innym nie. każdy ma prawo do swojej opinii. A dorosły młody człowiek ma prawo do zrobienia sobie ekstrawaganckiej fryzury. Włosy rosną bardzo szybko... Będzie pole do popisu!
A niniejszy wpis powstał na życzenie właściciela fryzury! :)