Jedni lubią kotki inni lubią pieski, a jeszcze inni myszoskoczki. Są też tacy co lubią WSZELKIE stworzenie, z uroczymi stawonogami włącznie...Inny Syn interesuje się w zasadzie wszystkim, co jakieś oznaki życia wykazuje. Kiedyś zainteresowanie tym co po ziemi biega,pełza czy sunie, a gabarytów jest raczej mizernych, łączyło się z pewnym lękiem. Dziecię nie było skore do zachwytów nad częścią fauny, która jest ,jak dla mnie, mało urodziwa. Ot, można się było przyjrzeć, kiedy jakiś posiadacz ośmiu uroczych odnóży po ścianie wędruje. Czasami nawet zdarzyło się delikwenta przy próbie zmiany marszruty co nieco uszkodzić. Wolał jednak Młody, aby robaczki większej i mniejszej urody jego teren omijały. Zdarzało się nawet wezwać Innego Tatę w celu eksmisji pajęczaka. No właśnie- Innego Tatę, Inna Mama w tej dziedzinie była zdecydowanie pod ochroną. Muszę przyznać,że do gatunku wszystkolubnych nie należę. Podrapać myszkę za uchem- proszę bardzo, spojrzeć uroczej żabuni w oczy ( z buziakami nie przesadzajmy...)- no prpblem, nawet widok szczura z niezbyt zachęcającym ogonem nie napawa mnie takimi negatywnymi emocjami jak wszystko co posiada nadmiar długich kończyn. A Syn dorastając najwyraźniej postanowił pokonać swoje uprzedzenia interesując się pająkami i robalami wszelkiej innej maści. Ba. żadnej wystawie tych... hmmm.... ciekawych stworzeń nie przepuści. Szczęście bywa tym większe, kiedy jeszcze mamuśkę uda się zaciągnąć i poobserwować jak podejrzanie dalekim łukiem co bardziej tłuste pajęczyska omija. Tym razem ta wątpliwa przyjemność została mi darowana ( huraaa!) . Wojtek zorganizował męską wyprawę, w towarzystwie taty. Ufff... Panowie wybrali się do
Muzeum Ewolucji na wystawę żywych (!) pająków i skorpionów. Oczywiście Syn postanowił uwiecznić parę okazów, aby matka mogła popodziwiać. Cudne, prawda?
|
Wszystkie fotografie autorstwa Wojtka |