Mieliśmy ostatnio okazję skorzystać z najnowocześniejszego w Polsce symulatora lotów. Mnie też trudno w to uwierzyć, ale jednak. Takim cudem dysponuje warszawska szkoła lotnicza "Silvair" Aby móc zasiąść za sterami powietrznych potworów( jak dla mnie...) nawialiśmy ( póki co nie samolotem) ze szkoły. Szkoło wybacz, ale przygoda wezwała!
Kokpit symulatora dokładnie odwzorowuje kokpit samolotu, którym chcemy się poruszać, zmienia się w zależności od wyboru modelu. Można latać nienerwowo Cessną. ale też odrzutowcem.
Można spokojnie, przy ładnej pogodzie, ale można akrobatycznie i w burzy. Komu nerwy na co pozwolą, że o błędniku nie wspomnę. Doznania są nader realistyczne- szum silnika , start i lądowanie, kołysanie przy turbulencjach, no i oczywiście widok z kokpitu identyczny z tym, jaki towarzyszy pilotowi lecącemu dana trasą. Korzystaliśmy z pasów startowych na Okęciu.
A wybraliśmy się do pobliskiego Modlina, dotarliśmy też do Marsylii, Paryża,a nawet do wybrzeży Afryki. Wojtek siedział za sterami jako kapitan,
Mamuśka też latania spróbowała. A co! Tylko jakoś na miejsce kapitana załoga nie chciała mnie wpuścić...